Moje zabawki są moje!

Czasami z ust rodziców (ale nie tylko) zdarza się usłyszeć „wszystko, co moje to i twoje”. Tymczasem jednak każdy człowiek, niezależnie od wieku potrzebuje poczucia, że coś jego własnością, ale tak naprawdę. Nie warto zatem zmuszać dziecka do dzielenia się, ani też zabraniać mu posiadania jakiejś rzeczy tylko da siebie. To trudne, zwłaszcza z uwagi na fakt, że gdzieś w środku wielu rodziców ma przekonanie, że umiejętność dzielenia się sprawi, że dziecko będzie bardziej lubiane. Jednak nic bardziej mylnego, ponieważ chęć posiadania jest bardzo ważna i to już od najmłodszych lat.  

Chcę mieć to tylko dla siebie

Potrzeba posiadania swoich rzeczy jest jedną z najbardziej podstawowych potrzeb psychologicznych pojawiająca się u dzieci już w wieku 2.-3.lat. Właśnie w tym czasie zabawki są dla dziecka przedmiotami bardzo ważnymi, czasami iście magicznymi, z którymi dziecko nawiązuje silne relacje emocjonalne. Można wtedy zaobserwować jak miś ze zwykłego pluszaka staje się powiernikiem sekretów i wiernym towarzyszem dziecięcych przygód. Nic zatem dziwnego, że dzieci pilnują swoich zabawek i niezbyt chętnie się nimi dzielą. I wiecie co? Mają do tego pełne prawo.

Nie tylko posiadanie, ale też dzielenie się

Prawo do posiadania własności to jedno, ale warto też pokazać dziecku, że nie tylko posiadanie, ale i dzielenie się może być fajne. Jak to zrobić? Na pewno nie przez tak często słyszane komunikaty „trzeba się dzielić”, ale przez nasze własne zachowanie. Tak, tak, takich kompetencji społecznych jak dzielenie się dziecko uczy się przez obserwację najbliższego otoczenia, a nie przez nakazy i zakazy. Zamiast więc usilnie namawiać dziecko do podzielenia się swoją własnością, zdecydowanie lepiej wykorzystać nadarzającą się okazję i pokazać, że sami potrafimy się dzielić, i że chętnie to robimy, rozmawiając przy tym z dzieckiem o zaletach takiego postępowania.

„Musisz się dzielić.” A właśnie, że nie!

Bardzo, ale to bardzo nie lubię wszelkich stwierdzeń mówiących o tym, że dzielić się trzeba i już. Guzik prawda, wcale nie trzeba się dzielić! Fakt, jest to „dobrze postrzegane” i uważane za ważną kompetencję społeczną, ale tak naprawdę nigdzie wyraźnego nakazu nie ma. Bo i jakim prawem? Dlatego też tak ważne jest, by rodzic nie wpajał dziecku, że bez względu na to, co ono czuje musi podzielić się swoją własnością i koniec kropka. To ważne, by słuchać swoich dzieci i akceptować ich niechęć w tej kwestii. Chwila, w której dziecko nie chce się czymś podzielić i komunikuje to (w sposób werbalny lub nie) to ważny moment – chwila, w której wyraża ono swoje emocje i potrzeby, których stara się bronić. W ten sposób młody człowiek decyduje o sobie i swojej własności. Nie chcąc podzielić się zabawką, dziecko stawia granice, których strzeże, podobnie jak rzeczy, która do niego należy, i z którą się identyfikuje.

Poza tym warto pamiętać, że niechęć dziecka do podzielania się czymś wcale nie oznacza, że jest złośliwe, ma trudny charakter czy też zostało źle wychowane. Ono po prostu nie chce się podzielić, bo być może dany przedmiot jest dla niego szczególnie ważny, a być może wynika to z normalnego toku rozwojowego, w którym ta naturalna niechęć do dzielenia się występuje (może ona utrzymywać się nawet do 5-6 roku życia).

Jak wiadomo nie da się przewidzieć każdej sytuacji, a więc może zdarzyć się i tak, że ktoś zabierze zabawkę Twojemu dziecku. To również dobra okazja do rozmowy. Nie przekonuj dziecka do tego, by pogodziło się z tym, że ktoś zabrał mu zabawkę lecz zwróć uwagę na to, co w tym momencie czuje Twoje dziecko, porozmawiaj z nim o tym i pomóż znaleźć wyjście z tej sytuacji, która będzie dla dziecka satysfakcjonująca. To dokładnie tak samo ważne jak umiejętność dzielenia się. Wcale nie musi być tak, że dziecko jest zobowiązane pożyczać innym swoje rzeczy bez odczuwania dyskomfortu, lecz by umiało w sposób kulturalny ustalić granice i odmówić pożyczenia czegoś, nie psując przy tym relacji z otoczeniem.

Krąg materialnych zainteresowań dziecka pojawia się w wieku wczesnoszkolnym, a zatem to właśnie wtedy wspomniane wcześniej umiejętności okazują się najpotrzebniejsze. Rozpoczęcie przez dziecko przygody szkolnej to czas, w którym chce ono mieć na własność nie tylko zabawki, ale też różne gadżety elektroniczne czy też ubrania, nawet mimo tego, że jeszcze nie tak dawno nawet nie zwracało na to uwagi. Ta potrzeba jest bardzo ważna, ale może też rodzić sporo konfliktów, zwłaszcza wtedy kiedy rodzice nie mają  wystarczających zasobów materialnych na ich zaspokojenie lub  też nie przywiązują większej wagi do metek na ubraniach czy najnowszych technologii. Zamiast jednak upierać się w tym momencie przy swoim za wszelką cenę czy też od razu zgadzać się na wszystko, rodzic powinien postarać się zrozumieć, co tak naprawdę kryje się za tymi potrzebami. Chęć przynależności do grupy? Chęć wyrażenia własnej indywidualności? A może jednak kryje się za tym chęć pokazana swojej wartości? Tak, to wszystko (a tak naprawdę o wiele więcej) może kryć się za potrzebą posiadania markowych ubrań czy nowych gadżetów.

Podejście do własności i dzielenia się nią zmienia się na przestrzeni lat. Młodszy nastolatek potrafi już bez większych problemów podzielić się swoimi najcenniejszymi przedmiotami, jednak traktuje to bardzo poważnie, niczym podkreślenie wyjątkowej więzi łączącej go z osobą, z którą się dzieli.

Oczywiście jestem przekonana o tym, że każdy rodzic chciałby dla swojego dziecka jak nalepionej, jednak nie zawsze pozwala na to życia i… finanse. Dlatego też muszę podkreślić tutaj rolę rozmowy z dzieckiem o jego oczekiwaniach i marzeniach związanych z rzeczami materialnymi, a także o możliwościach finansowych rodziny. Takie rozmowy to ważny krok nie tylko dlatego, że dziecko będzie miało okazję zrozumieć, że wbrew jego wyobrażeniom i ogromnej chęci posiadania czegoś, rodzinne zasoby finansowe nie są nieograniczone, a odmowy ze strony rodziców nie wynikają z chęci zrobienia młodemu człowiekowi na złość.

A czy ty pożyczysz komuś swój smartfon?

Nie bez powodu wspominam o smartfonie, ponieważ to w tych małych urządzeniach ukryte są nasze sekrety, na nich obsługujemy media społecznościowe i uwieczniamy chwile, którymi niekoniecznie chcemy się dzielić. Nic zatem dziwnego, że w wieku nastoletnim to właśnie telefon jest najpilniej i najpilniej strzeżoną „zabawką”.  Młody człowiek jest w stanie zrobić naprawdę wiele, by te swoją własność ochronić i nie ma ochoty się nią dzielić. Dlatego też tak ważne jest, by nie tylko nie przeglądać nastolatkowi telefonu (co jest przede wszystkim naruszeniem prawa do prywatności), ale też zabierania mu go za karę, bo nie tylko spotka się to z brakiem zrozumienia sytuacji czy buntem, ale przede wszystkim z utratą zaufania do opiekuna.

Wracając jednak do telefonów i prawa własności, to prawda jest taka, że nie tylko młodzi ludzie niechętnie go pożyczają, ale również my- dorośli.

Potrzeba posiadania i ochrony swojej własności tak naprawdę jest niezależna od wieku.  Ważne by to zrozumieć i dać dzieciom prawo do posiadania czegoś i obrony tego możliwe jak najwcześniej. Im szybciej to zrobimy, tym szybciej dziecko nauczy się, że w pewnych okolicznościach mogą „poświęcić” swoją własność dla jakiegoś większego dobra, ale robiąc to wyłącznie na swoich warunkach.