Dziecięce emocje potrafią być wyrażane ekspresyjnie, czasami nawet bardzo...
Rytuały to coś co uwielbiam, ale to już na pewno wiecie. Jednym takie poniekąd przewidywalne życie wyda się nudne, a dla mnie to spokój i stabilizacja. Dodatkowo dzięki tym rytuałom jestem w stanie więcej zaplanować.
Rytuałów w naszym życiu jest mnóstwo, a pojawiły się one głównie po narodzinach Córki. Wraz z tym jak Julia rośnie i im więcej rozumie, ulegają one mniejszym lub większym zmianom, ale są w naszej rodzinie obecne każdego dnia.
Dzień zaczynamy od rodzinnych przytulasków w łóżku rodziców, bo wiadomo, że nic tak daje sił do działania jak rodzina. Naładowani pozytywną energią wspólnie jemy śniadanie, jeszcze piżamach, bez pośpiechu pijąc poranną kawę (przynajmniej niektórzy ;)). No dobra, z tym pośpiechem bywa różnie, bo są dni, w których tata musi wyjść wcześniej lub kiedy wstajemy, a jego już nie ma, ale w takich sytuacjach robimy to we dwie. Po śniadaniu, przebraniu się i innych czynnościach związanych z przygotowaniem do przeżycia dnia, przychodzi czas na zabawę przerwany jedynie drugim śniadaniem, zwykle o tej samej porze. I tak bawimy się aż do południa, czyli czasu drzemki. Po drzemce i zjedzeniu obiadu przychodzi czas na spacer, zaczerpnięcie powietrza i taki nasz aktywny odpoczynek.
Przyznam, że najwięcej czasu poświęcamy wieczornym rytuałom. To dla nas wszystkich czas na wyciszenie się i złapanie oddechu po całym dniu zabawy, emocji, pośpiechu.
Wieczorny rytuał zasypiania zaczynamy od wspólnego zbierania zabawek, które odbywa się zawsze o tej samej porze (no może prawie, bo dopuszczamy przeciągnięcie tego czasu o kilka minut). W sprzątanie zabawek i składanie maty angażujemy również Córkę i w formie zabawy wrzucamy klocki do kosza czy inne zabawki do pudełka. Dzięki temu nie tylko wyrabiamy w naszym dziecku nawyk sprzątania, ale tym samym akcentujemy, że nadszedł koniec zabawy i zbliża się pora snu.
Kiedy wszystkie zabawki są posprzątane i odpoczywają po całodziennej zabawie, przychodzi czas na mycie ząbków i kąpiel, podczas której dajemy Julii jeszcze troszkę czasu na zabawę, bo przecież nic nie cieszy bardziej niż możliwość chlapania się (lub mamy) w cieplutkiej wodzie.
Po kąpieli i wszystkich innych czynnościach higienicznych, pielęgnacyjnych i po założeniu piżamy, zabieramy się za wieczorne czytanie. Kiedy pisałam o naszym czytaniu /wspominałam, że na wieczór wybieramy do czytania coś dłuższego, z reguły bajkę lub baśń. Po całym dniu zabawy i czytaniu krótszych książeczek, wystarczy nam te zalecane 20 minut
Julia ma niewiele ponad rok, więc mleko nadal stanowi obowiązkowy element wieczornych rytuałów. Czasami odnoszę wrażenie, że dla Niej to najważniejszy ich punkt, ale tak czy inaczej po drugiej kolacji jak to nazywam, przychodzi czas na rodzinne przytulanie i buziaki na dobry sen.
I tak po wszystkich rytuałach Julia spokojnie zasypia, by rano z nową energią móc rozpocząć kolejny aktywny dzień, a rodzice mają jeszcze chwilę dla siebie.