W społeczeństwie panuje takie przekonanie, że o pieniądzach się nie rozmawia. Nie będę teraz roztrząsać teraz czy to słuszne czy nie. Powiem jedynie, że prędzej czy później przychodzi taki moment, w którym po prostu trzeba ten temat poruszyć.
Kieszonkowe dla dzieci to temat, który potrafi wzbudzić wiele kontrowersji. Jedni pochwalają ten pomysł, a inni są mu całkowicie przeciwni. Jak to z tym kieszonkowym jest – dawać czy jednak nie? To zależy. Zacznijmy jednak od początku…
Po co właściwie dziecku kieszonkowe?
Najprościej mówiąc kieszonkowe, czyli regularnie wręczana dziecku gotówka to przede wszystkim sposób na zaspokojenie jego potrzeb – zarówno mniejszych, jak i tych nieco większych. Teoretycznie można by na tym zakończyć, ale kieszonkowe to tak naprawdę coś znacznie ważniejszego. Dzięki tym początkowo niewielkim kwotom, dziecko ma okazję do nauki zarządzania pieniędzmi i swoim własnym, małym budżetem. To z kolei sprawia, że nabiera ono wiedzy o wartości pieniądza i uczy się go szanować. Taka lekcja jest dla dziecka niezwykle istotna, ponieważ młodsze dzieci mają przekonanie, że pieniądze ot tak wyjmuje się z bankomatu i one po prostu są. Prawdę powiedziawszy chciałabym, żeby tak to wyglądało. 😉 Ale wracając do tematu, to przekonanie wynika z faktu, iż dziecko nie widzi zależności między pracą rodziców, a pieniędzmi. Dla nich pieniądze po prostu są i nie zdają sobie sprawy z tego, że mogą się skończyć, zwłaszcza jeżeli będą źle gospodarowanie. Dlatego tez umożliwienie dziecku dysponowania własnymi pieniędzmi jest tak ważne – to lekcja planowania budżetu, jak i nauka rezygnacji z pewnych rzeczy. Dzięki temu, że dziecko ma możliwość gospodarowania swoimi pieniędzmi, może zauważyć różnice w cenach czy też dowiedzieć się, że coś może być drogie, a coś tanie. Kilkulatek, dowiadujący się ile kosztują jakieś konkretne, upatrzone przez niego produkty, zauważa również, że jeżeli kupi jedną rzecz, to nie zawsze wystarcza mu na drugą. To z kolei pozwala na uświadomienie sobie, że aby kupić coś droższego, trzeba pieniądze oszczędzać, a co za tym idzie stopniowo zaczyna rozumieć wartość pracy.
Dawanie kieszonkowego ma swoje zalety, ale znajdą się i wady.
Wszystko ma swoje wady i zalety, wcale nie inaczej jest z dawaniem kieszonkowego.
Jedną z takich wad z pewnością jest ryzyko przybrania przez dziecko postawy roszczeniowej, które otrzymywane od rodziców pieniądze może uznać za pewnik i coś, co bezwarunkowo mu się należy. Taka postawa nierzadko złości rodziców i sprawia, że czują się trochę jak bankomat.
Wśród przeciwników dawania dzieciom kieszonkowego można spotkać się też z argumentem, że te regularne wypłaty to po prostu płacenie dziecku za nic, trochę w myśl zasady „czy się stoi, czy się leży…”. Czy rzeczywiście tak jest? To już zależy oczywiście do rodzica, podejścia do tematu kieszonkowego i od tego, czy tę postawę roszczeniową spróbuje zwalczyć, np. poprzez planowanie podziału kieszonkowego na bieżące wydatki, oszczędności i coś oddaje dla innych, pomagając potrzebującym.
Kiedy dziecko jest gotowe na kieszonkowe?
Odpowiedni moment na rozpoczęcie dziecięcej przygody z kieszonkowym, zależy tak naprawdę od… dziecka. Również w kwestii kieszonkowego, warto pamiętać o tym, że każde dziecko jest inne, rozwija się we własnym tempie i ma swoje własne, indywidualne potrzeby. W związku z tym, to dorośli sami muszą określić czy dziecko już do tego dojrzało i czy jest gotowe na przygodę z pieniędzmi, czy jeszcze warto z tym poczekać.
Oczywiście zdarzają się i głosy mówiące o tym, by robić to możliwie jak najwcześniej, z czym ja osobiście nie do końca się zgadzam. Nie zawsze warto się spieszyć w tej kwestii, ponieważ im dziecko starsze, tym więcej rozumie i tym łatwiej wprowadzić pewne zasady związane z finansami, nauczyć ich obliczania czy pokazać wartość. Dlatego też warto wprowadzić kieszonkowe w momencie, w którym Twoim zdaniem będzie to potrzebne, a także kiedy dziecko:
- umie liczyć
- rozumie na tyle dużo, by odpowiedzialnie zawrzeć z rodzicem umowę, że dostaje kieszonkowe, ale od tej pory nie prosi co chwilę o kilka złotych na loda czy jakąś drobną rzecz w sklepie
- potrafi określić cel, na który będzie przeznaczać kieszonkowe.
Kwestię tego, kiedy zacząć dawać dziecku kieszonkowe, warto dobrze przemyśleć i zwrócić uwagę na gotowość dziecka. Argumentów, zarówno tych „za”, jak i tych „przeciw”, możecie znaleźć znacznie więcej niż opisałam tutaj. Jedno jest jednak pewne – najgorszym argumentem przemawiającym za tym, by zacząć dawać dziecku kieszonkowe jest „bo Zosia już dostaje”, to mogę stwierdzić z całą pewnością i to sobie zapamiętajcie.
Ile pieniędzy dawać dziecku w ramach kieszonkowego i jak często to robić?
Nie jest to łatwe pytanie i jeżeli odpowiem na nie „to zależy”, to raczej nikogo to nie zdziwi. Rzeczywiście tak jest, że to wszystko zależy, chociażby od tego, na co dziecko ma zamiar te pieniądze przeznaczać – czy na same słodycze, na zabawki, na jakieś przedmioty, które kolekcjonuje, czy na rozwijanie zainteresowań. Nie mniej ważna jest także kwestia tego, ile dana rodzina jest w stanie przeznaczyć na cel kieszonkowego dla dzieci, biorąc pod uwagę jej sytuację finansową i domowy budżet.
Przygodę z kieszonkowym można zacząć np. od dawania dziecku co tydzień tyle złotówek ile ma lat. Kwotę kieszonkowego oczywiście można z czasem zwiększyć. Ważne jednak, by dziecko miało poczucie, że jest przez rodziców traktowane poważnie i by miało realną szansę na naukę gospodarowania pieniędzmi i rozsądne zaplanowanie budżetu. Wielu rodziców kieszonkowe traktuje jako „drobniaki” dawane dziecku, ale tak naprawdę warto tę kwotę dobrze przemyśleć, uwzględniając czynniki, o których pisałam wyżej.
A co z częstotliwością, jak często dawać to kieszonkowe? Zacznijmy od tego, że bez względu na to czy kieszonkowe wypłacane jest raz na tydzień, czy raz na miesiąc, były to wypłaty regularne. Warto jednak mieć na uwadze, że małe dziecko nie umie zarządzać swoim portfelem i nie potrafi jeszcze oszczędzać, dlatego forma tygodniówek, przynajmniej w mojej ocenie, będzie na początek dobrym rozwiązaniem, które szybciej nauczy dziecko tych kwestii.
Jak uczyć dziecko oszczędzania?
Najlepiej w praktyce, zdecydowanie! Przyznaję, że oszczędzanie, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, nie zawsze jest łatwe, nawet dla nas dorosłych, ale nauka przez praktykę jak zawsze jest najlepszą z metod. Chcąc nauczyć dziecko gospodarowania pieniędzmi, Twoim zadaniem jest pokazanie mu ich wartości i pozwolenie na zarządzanie nimi, oczywiście pod Twoim czujnym okiem.
No dobrze, ale na pewno martwi, a przynajmniej zastana Cię czy rzeczywiście tak będzie, że Twoje dziecko będzie wydawać swoje pieniądze na niepotrzebne rzeczy. Najprawdopodobniej tak będzie, niestety. Czytałam kiedyś, że nawet ponad. 60% dzieci wydaje swoje kieszonkowe na słodycze. Wiem, że nie jest to ani pożyteczne, ani zdrowe dla zębów Twojego dziecka, ale na takie lekcje należy pozwalać, bo ta praktyka jest potrzebna. Oczywiście pamiętaj o tym, że Twoje zadanie polega na tym, by czuwać nad dzieckiem i te lekcje nadzorować, a nie rzeczywiście pozwalać mu objadać się słodyczami kupionymi za kieszonkowe. Nawet jeżeli Cię to martwi to pomyśl o tym, co by było gdyby taka lekcja gospodarowania pieniędzmi odbywała się dopiero w dorosłym życiu.
A co z dobrym zachowaniem i ocenami – płacić za nie, czy nie?
Wbrew temu, co twierdzą niektórzy rodzice, zdecydowanie mówię, że nie należy płacić dziecku za dobre oceny czy odpowiednie zachowanie.
Oczywiście rozumiem, że rodzice chcą zmotywować dziecko do jakichś działań, np. pomocy w domu, czy do nauki, ale motywacja finansowa nie jest najlepszym pomysłem. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że nauka to obowiązek dziecka. Wcale nie inaczej jest w przypadku sprzątania w domu, czy pomocy, bo przecież dziecko jest takim samym domownikiem, jak każdy inny i również powinno mieć w tym domu swoje własne, dostosowane do wieku obowiązki. Wypłacanie dziecku pieniędzy za sprzątanie w domu uczy go, że wcale nie musi angażować się w domowe obowiązki, a jedyne co straci w przypadku odmowy ich wykonania to dodatkowa gratyfikacja finansowana. Obowiązki domowe należy oddzielić od dawania dziecku możliwości zarobienia dodatkowych pieniędzy, wszak nam – rodzicom za ugotowanie obiadu, czy zrobienie prania nikt nie płaci (a szkoda 😉), więc dlaczego dziecko miałoby wykonywać swoje obowiązki odpłatnie?
Kieszonkowe to dobra okazja do prowadzenia dziecka w świat finansów. Nie jest to łatwy temat, bo o błędy w tej kwestii nietrudno i czasami zamiast czegoś dziecko nauczyć, można wyrządzić mu krzywdę. Warto zatem podejść do tematu kieszonkowego z rozsądkiem, po dokładnym przemyśleniu i zaplanowaniu tej kwestii na długo przed tym, zanim dziecko otrzyma swoje pierwsze pieniądze.
Dla ułatwienia i podsumowania, podrzucam kilka prostych zasad, których w tym wprowadzaniu dziecka do świata finansów, warto się trzymać, bo tylko wtedy spełni ono swoje funkcje:
- dotrzymuj słowa – jeżeli już umówiłaś/eś się z dzieckiem na kieszonkowe, powinieneś umowy przestrzegać (nie może być tak, że temat od tak zniknie i po jakimś czasie dziecko przestanie je otrzymywać, bez jakiekolwiek wyjaśnienia);
- zadbaj o regularność i terminowość, bo nawet jeżeli z początku wyda Ci się to śmieszne, dzieci też mają swoje zobowiązania (np. muszą oddać pożyczone pieniądze) i plany;
- nie wypłacaj kieszonkowego za jakiś okres „z góry” tylko dlatego, że dziecku zabrakło, ponieważ w ten sposób nie nauczysz go odpowiedzialności – wszak w całym tym zamieszaniu z kieszonkowym chodzi o to, by dziecko nauczyło się planować wydatki;
- nie dawaj dodatkowych pieniędzy ot tak, tylko dlatego, że dziecku zabrakło kieszonkowego;
- nie płać za wykonywanie domowych obowiązków;
- nie nagradzaj finansowo dobrych ocen – jeżeli z jakiegoś powodu rzeczywiście czujesz potrzebę nagrodzenia dziecka za uzyskany stopień, niech to będzie inna forma niż gotówka.
Kieszonkowe to bardzo dobry pomysł, by wprowadzić dziecko w kolejną część świata dorosłych – i to jedną z najistotniejszych, bo związaną z finansami. Oczywiście, łatwo tutaj popaść w tarapaty i bardziej skrzywdzić dziecko niż nauczyć. Jeżeli jednak podejdziemy do tematu kieszonkowego z rozsądkiem, jeżeli przemyślimy i rozplanujemy tą kwestię na długo przed tym, zanim nasze dziecko otrzyma pierwsze pieniądze, wtedy będzie to tylko z pożytkiem dla niego.
Na koniec tylko życzę Wam powodzenia w tych pierwszych krok po świcie dziecięcych finansów. W dalszych z resztą też! 😉