Site icon Psychologove

Czas do łóżeczka. O recepcie na szybkie i samodzielne zasypianie dziecka

Photo by Helena Lopes on Unsplash

Wieczorny rytuał zasypiania dla jednych jest przyjemnością i podobnie jak u nas przebiega względnie szybko i spokojnie, ale dla innych to niemałe wyzwanie spędzające sen z powiek – dosłownie. Dlatego też zmęczeni Rodzice bardzo często wpisują w popularną wyszukiwarkę frazy „jak nauczyć dziecko zasypiać samodzielnie” i ja doskonale rozumiem ich potrzebę odpoczynku, marzenie o chwili dla siebie i chęć spędzenia czasu z mężem czy partnerem. Internet jest pełen różnych wskazówek, ale unikalnej recepty nie ma.

Zacznę od tego, że już kiedyś pisałam o śnie maluszka, gdzie wspominałam o tym jak przeprowadzić dziecko do swojego łóżeczka (wpis możecie przeczytać klikając TUTAJ).

Stawiaj na wyciszenie

Zdecydowana większość rodziców w pierwszej kolejności wypróbowuje właśnie te metody związane z wyciszeniem dziecka. Wśród takich propozycji nie może zabraknąć spokojnej kąpieli, czytania bajki, masażyków, ulubionych pluszaków czy też spokojnej, relaksacyjnej muzyki. Są to dobre metody i owszem, zdarza się, że pomagają, ale nie zawsze. Szczególnie nieskuteczne okazują się w przypadku tych dzieci, których największa aktywność przypada na pory wieczorne. Wyciszenie pomoże tylko na chwilę, bo najprawdopodobniej będzie budzić się w nocy lub wstanie bladym świtem.  

Co zatem robić?

Zrób trochę na przekór!

Powszechna teoria głosi, żeby nie rozmieszać dziecka przed snem. Ale czy jest słuszna? Niekoniecznie! W ciągu dnia dzieci, szczególnie te najmłodsze, mają styczność z przeróżnymi bodźcami, które mogą wywołać w nich niepokój. I z tym niepokojem nie zawsze można poradzić sobie czytając bajkę czy masując plecki, bo czasami najlepszą opcją okazuje się rozładownie napięcia przez… śmiech. ? To świetny sposób nie tylko na odstresowanie młodego człowieka, ale także nas – dorosłych, wszak śmiech to zdrowie! I niekoniecznie oznacza rozbudzenie w porze zasypiania, bo gdzieś czytałam o tym, że śmiech zwiększa produkcję melatoniny, która wszak to zasypianie ułatwia.

Nie bójcie się zatem wprowadzić odrobiny humoru w wieczorne rytuały zasypiania. Ostatecznie jeżeli ta metoda się u Was nie sprawdzi podczas wieczornego zasypiania będziecie mieć trochę więcej czasu na przytulanie – we wszystkim szukajcie pozytywów.

Kluczem do sukcesu w procesie zasypiania jest przede wszystkim przywrócenie równowagi po dniu pełnym wrażeń, a sposób na to musicie znaleźć sami. Musi być on dostosowany do Waszych potrzeb i nastrojów, ale pamiętaj by do tego unikalnego sposoby na zasypianie zawsze dodawać trochę wyrozumiałości, a przede wszystkim spore ilości czułości i miłości – to sprawi, że przepis okaże się idealny.

Tytuł posta mógł Was trochę zmylić, ale recepty na to by dziecko zasypiało samodzielnie i szybko nie dostaniecie, bo po prostu jej nie ma (a przynajmniej mi nic o tym nie wiadomo). Ale podpowiem…

Czego podczas usypiania dziecka absolutnie robić NIE WOLNO?!

Jak wspomniałam na początku rodzice przeszukują Internet w celu znalezienia skutecznej metody na szybkie usypianie dziecka i to najlepiej by takiej, która nauczy je zasypiać samodzielnie. No i trafiają na jeden, drugi czy trzeci artykuł, w którym czasem znajdują cenne wskazówki a czasem… okrutne metody. Tak- okrutne, bo inaczej nie mogę nazwać zmodyfikowanej metody Ferbera, która często kryje się także pod nazwą 3-5-7. Najprościej mówiąc polega na tym, że podczas usypiania dziecko zostawiamy je na 3 minuty płaczu, a następnie wchodzimy i je uspokajamy. Kolejny rok to 5 minut takiego pozostawienia dziecka, by w samotności się „wypłakało”, po czym znów przychodzi czas na szybkie uspokojenie dziecka. Później czas na 7 minut i tak dalej, i dalej i dalej… aż do momentu, w którym dziecko zmęczone płaczem zaśnie (bo jeżeli jakimś cudem to się uda to właśnie to wyczerpanie wołaniem rodzica będzie powodem zaśnięcia). Brzmi wręcz sadystycznie, prawda? I dokładnie takie jest! To nic innego niż potworne ignorowanie płaczu własnego dziecka. Stosowanie tej metody to nie niezły test silnej woli rodzica, jak twierdzi autor jednego z artykułów o metodzie, ale raczej test na największego bezdusznika i sadysty, a przede wszystkim jest to przemoc psychiczna w najczęstszej postaci.

Bo czegóż więcej potrzebuje ten mały człowiek niż bliskości ukochanego rodzica, troski i miłości? No właśnie niczego. A tymczasem leży w ciemnym pokoju, samotne i przerażone, zamknięte w pustym łóżeczku i woła mamę czy tatę, którzy nie przychodzą.

Przeraża mnie fakt, że wciąż są za tym świecie ludzie, którzy uważają, że bliskość rodzica może w jakikolwiek sposób negatywnie wpłynąć na dziecko, i że właśnie przez to staje się rozpieszczone. To naprawdę przykre, że wciąż uważa się dziecko za małego manipulanta. Ale wszystkim tym, którzy uważają, że małe dziecko jest podstępne i już po cichu planuje jak przeciąć nad nami kontrole powiem, że małe dzieci nie potrafią manipulować! I ich krzyk wcale nie jest tego próbą a jedynie jest komunikatem, że właśnie teraz bardzo Cię potrzebuje – tak bardzo jak tlenu.

Usilne szukanie szybkich rozwiązań…

 po prostu nie ma sensu, zwłaszcza jeżeli jest to szukanie bezkrytyczne, bo jak widzicie bardziej lub mniej świadomie można wyrządzić tym dziecku niemałą krzywdę.

Nie zapominajmy też o tym, że sen uwarunkowany jest biologicznie, a zatem naszej rodzicielskiej kontroli nie podlega, a jeżeli już to w naprawdę niewielkim zakresie. Jeżeli znajdzie się ktoś, kto będzie próbował wmówić Wam, że jest inaczej i zaproponuje narzędzia i super skuteczne metody do sterowania snem swojego dziecka to nie wierzcie w jego słowa, bo niewiele ona mają wspólnego z rzetelną wiedzą popartą badaniami.

Podsumowując – nie szukajmy ultraszybkich i skutecznych metod na samodzielne zasypianie dziecka, lecz dajmy mu nasz czas i bliskość… po prostu dajmy mu siebie!

PS. Zdradzę Wam jeszcze, że w nauce samodzielnego zasypiania niezbędna może okazać się przytulanka, o której również już pisałam (kliknij TUTAJ, aby przejść do wpisu).

Exit mobile version