Błędy wychowawcze popełnia każdy rodzic, często zupełnie nieświadomie. Zdarza się nawet, że podejmując jakieś działania, czy też wypowiadając konkretne zdania, rodzice mają dobre intencje, ale niestety wychodzi zupełnie inaczej i swoim zachowaniem działają na niekorzyść dziecka. Nie inaczej jest w przypadku porównywania dzieci (o czym pisałam w poście na Instagramie). Nie podlega wątpliwości, że porównywanie jest jednym z najczęściej popełnianych błędów wychowawczych i nie ma tu znaczenia czy dziecko porównywane jest z rodzeństwem, córką sąsiada czy kolegą z przedszkola. Porównywanie nigdy, powtarzam – nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem i żadnym pozorem nie należy porównywać swojego dziecka.
Dlaczego rodzice porównują dzieci?
Powodów takiego zachowania może być naprawdę wiele. Jedni będą to robić, chcąc zmotywować dziecko do działania. Inni będą w ten sposób próbowali wzmocnić samoocenę dziecka, a jeszcze inni dlatego, że i oni sami kiedyś byli porównywani.
Myślę, że nikogo już nie dziwi, że tak wiele aspektów naszego dzieciństwa przenosimy w dorosłe życie. Nie inaczej jest z porównaniami – wiele dorosłych dziś osób doskonale wie czym jest porównywanie, bo doświadczyło go na własnej skórze. Dlaczego zatem sami popełniają ten błąd? Często dlatego, że ich negatywne doświadczenia i krzywdy trochę odeszły w niepamięć, nie są już tak wyraźne, a oni po prostu nie znają innego wzorca. Te najbardziej znane sposoby, nawet jeżeli są szkodliwe, nasuwają się jako pierwsze, wywołując u dziecka stres, demobilizując, powodując niezdrową rywalizację czy budząc niechęć w stosunku do osoby, z którą dziecko jest porównywane.
Już od najmłodszych lat nastawia się dzieci na rywalizację
Bo czymże innym, jak nie nastawieniem na rywalizację ma być porównywanie? No właśnie… Już od czasów przedszkolnych, a nawet żłobkowych dzieci właśnie na to są nastawiane, ponieważ nieustannie słyszą, że ktoś jest od nich lepszy – a to Kasia wypowiada więcej słów, Franio lepiej jeździ na rowerze, Jadzia układa puzzle z większej ilości elementów, a Tomek dostał lepszą ocenę w szkole. Do tego oczywiście dochodzą wszelkie wybory najlepszych przedszkolaków w danym miesiącu, porównanie średnich ocen w poszczególnych klasach, słynne świadectwa z paskiem i głośne pochwały na spotkaniach rodziców. Można by tak wymieniać bez końca. Z pewnością grono osób robi to ku lepszej motywacji dzieci, chcąc by biorąc przykład z innych, zaczęły bardziej się strać. Jednak nie tędy droga. Prawda jest bowiem taka, że nie paski na świadectwie, nie gromkie brawa podczas apelu i nie medal małego przedszkolaka świadczą o wartości dziecka. Nie ważne kto lepiej tańczy, szybciej rozwiązuje zadania matematyczne czy robi mniej błędów w dyktandzie – zawsze, ale to zawsze znajdzie się osoba, która będzie w danej dziedzinie lepsza lub gorsza i to bez względu na to ile wysiłku zostało w to włożone. Każde dziecko jest inne i powinno dążyć do swojego własnego rozwoju, w swoim indywidualnym tempie, spełniając swoje marzenia, plany i cele, a nie zadowalając wszystkich wokół. Zadaniem rodziców jest wspieranie dzieci, docenianie tego co być może z ogromnym trudem udało im się osiągnąć i wsparcie w rozwijaniu tego, do czego dziecko faktycznie ma talent. Dlatego też nie warto stawiać na rywalizację w placówkach oświatowych i wpajać dziecku, że jest ona ważna, lecz skupić się na jego zasobach, które wystarczy dostrzec.
Porównywanie wcale nie motywuje
Wręcz przeciwnie – sprawia, że wszelkie dotychczas istniejące pokłady chęci i motywacji znikają, a dziecko nie ma ochoty podejmować współpracy. Oczywiście nie wykluczam faktu, że może się okazać inaczej i dziecko będzie chciało być lepsze od osoby, do której zostało porównanie, ale nie będzie to zdrowa rywalizacja. Będzie ona raczej nieustannie podsycana przez nienawiść do „tego lepszego” dziecka i nierzadko będzie odbywać się za wszelką cenę.
Na porównaniach traci nie tylko porównywany
Traci na nich również osoba, do której dziecko jest przyrównywane. Niezdrowa rywalizacja czy nienawiść, o których pisałam wcześniej są naturalną reakcją dziecka, które poczuje się gorsze. Do tego dochodzi chęć wyładowania na nim frustracji. Osoba, do której dziecko zostało przyrównane przestaje być przez nie lubiana. Gdyby rzeczywiście zawsze kończyło się to „tylko” ochłodzeniem stosunków między dziećmi to byłaby to łagodniejsza (co wcale nie znaczy, że dobra!) wersja wydarzeń. Te wszystkie negatywne emocje, których doświadcza osoba porównywana, mogą odbić się na osobie, z którą jest porównywane w znacznie gorszy sposób – w postaci agresji (werbalnej lub niewerbalnej, a może nawet ich obu jednocześnie).
Porównywanie niszczy relacje
Tak, porównywanie nie tylko niszczy relacje między dziećmi, ale także te rodzic-dziecko. Dlaczego? Otóż dlatego, że dziecko porównywane czuje się gorsze i nieakceptowane przez rodziców. Wydaje mu się, że w ich oczach jest gorsze od innych, niewystarczająco dobre, a tym samym czuje się niekochane.
Od rodziców, czyli osób najbliższych, dziecko powinno otrzymać wsparcie, pomoc i dobre słowo „na zachętę”, a nie ukrytą krytykę, setki porównań czy odrzucenie z powodu niewystarczająco dobrej noty w dzienniku. Dziecko, które nie radzi sobie tak jak chcieliby tego rodzice, dostające nieustannie negatywny zwrot, czuje się nieakceptowane. Rodzic traci w oczach takiego porównywanego dziecka, które uznaje go za osobę, na której nie można polegać. Dlatego też często nie współpracują z rodzicami, a ich relacje ulegają pogorszeniu.
Podsumowując, najprościej można powiedzieć, że konsekwencjami porównywania mogą być:
- stres i niepokój
- niskie poczucie własnej wartości u dziecka
- brak motywacji i poczucie rezygnacji
- możliwość przegapienia prawdziwego talentu dziecka
- zazdrość
- niezdrową rywalizację
- niechęć do przebywania z innymi i unikanie sytuacji społecznych.
Etykietowanie i wartościowanie też są językiem porównań
Niektórym może się wydać, że „przyklejanie” dziecku etykiety czy wartościowanie to coś zupełnie innego niż porównywanie. Jednak nic bardziej mylnego. Te zjawiska często przeplatają się ze sobą, więc po prostu nie mogę tutaj o nich nie wspomnieć.
Etykietę przykleić jest łatwo, na przykład mówiąc „jesteś najdzielniejszym dzieckiem na świecie”. Brzmi niewinnie, prawda? A jednak to niewinne zdanie może sprawić, że dziecko utkwi w roli tego najdzielniejszego dziecka. Takie utkwienie w jakiejś roli może być dla dziecka sytuacją stresującą, źródłem presji i strachu przed utratą tego „tytułu”. Nierzadko dziecko zastanawia się czy jeżeli będzie się czegoś bało, jeżeli okaże się, że jednak nie jest takie dzielne jak się rodzicom wydaje, to czy oni nadal będą go kochać. To taki trochę język porównań tylko w łagodniejszej formie. Etykietowanie również nie jest dla dziecka dobre.
A wartościowanie? Z nim wcale nie jest inaczej. Ono wręcz w pewien sposób z tym etykietowaniem się wiąże, oceniając przy tym co jest lepsze, a co gorsze. Wartościowanie i etykietowanie nierzadko mają na celu wzmocnienie jakiejś cechy czy zachęcenie do doskonalenia jakiejś umiejętności lub wywołanie jakiejś zmiany.
Etykietowanie i porównywanie to wypowiedzi opisujące rzeczywistość w sposób statyczny, który warto zmienić wprowadzając do nich trochę dynamiki, która opisywałaby życie, emocje towarzyszące danej sytuacji i podkreślająca to, co w naszym odczuciu jest ważne.
Jak motywować i zachęcać do działania bez krzywdzących porównań, etykiet i wartościowania?
Wbrew pozorom wcale nie jest to takie trudne.
Wystarczy, że:
- udzielisz informacji w zrozumiały dla dziecka sposób
- prosto i klarowanie przedstawisz problem, opisując w jaki sposób Ty go postrzegasz
- opowiesz o swoich odczuciach związanych z sytuacją, pamiętając przy tym, by odbyło się to bez oceniania
- wspomnisz jakie Twoje potrzeby spełnia (lub nie spełnia) dane zachowanie lub sytuacja
- przedstawisz cel podjęcia wysiłku i dodatkowych starań.
Nie da się ukryć, że porównywanie jest niezwykle częstym zjawiskiem w naszym społeczeństwie. Wątpliwości nie podlega również fakt, że jest to zachowanie, które może skrzywdzić wiele osób. Prawda jest taka, że dzieci się od siebie różnią, każdym względem – charakteru, temperamentu, zdolnościami, zainteresowaniami i wreszcie tempem rozwoju. Oczywiście istnieją normy rozwojowe, które wyznaczają pewne ramy czasowe na osiągnięcie danych umiejętności, jednak ich zadaniem jest sztywne dzielenie dzieci na te, które się nich mieszą lub nie i kategoryzowanie ich jako te lepsze, które w widełkach się mieszczą i gorsze, u których występuje jakaś rozbieżność. Nie porównuj swojego dziecka, nie wyszukuj u niego deficytów i nie zastanawiaj się, co inne dzieci robią lepiej od niego! Zamiast tego skup się na tym, by znaleźć w nim te najlepsze cechy, odkryć jego talenty i zauważać jego wyjątkowość, niepowtarzalność i przekonać się jakie jest wspaniałe.