Odnoszę wrażenie, że coraz częściej mówi się o bezwarunkowej akceptacji dziecka. I dobrze. To ważny element wspierający harmonijny i prawidłowy rozwój dziecka. Niestety, nawet mimo tego, że rolę bezwarunkowej akceptacji podkreśla się coraz częściej, wciąż znajdują się rodzice, którzy twierdzą, że to nic innego niż rozpieszczanie dziecka. W ich ocenie to zgadzanie się na wszystko, czego dziecko zapragnie, przyklaskiwanie wszystkiemu co i jak robi. Ale czy naprawdę tak jest? Czy rzeczywiście można postawić znak równości między bezwarunkową akceptacją, a rozpieszczaniem dziecka?
Bezwarunkowa akceptacja dziecka, czyli właściwie co?
To nic innego niż przyjęcie dziecka dokładnie takim, jakie się urodziło, z pełną akceptacją wszystkich jego emocji, potrzeb, z jego wadami i zaletami, a także możliwościami wynikającymi z uwarunkowań biologicznych i jego temperamentem (o którym pisałam tutaj).
Bezwarunkowa akceptacja dziecka to również zrozumienie dla doświadczanej przez nie całej gamy emocji, również tych trudnych, a także sposobów ich przeżywania. To zrozumienie i przyjęcie do wiadomości, że każdy z tych stanów emocjonalnych jest istotny, i że to klucz nie tylko do wsparcia dziecka w prawidłowym rozwoju emocjonalnym, ale również droga do zbudowania silnej więzi między rodzicem a dzieckiem.
Szacunek do wyborów dziecka, które oczywiście mieszczą się w pewnych granicach bezpieczeństwa samego dziecka i innych, jest nieodłącznym elementem bezwarunkowej akceptacji. Zaakceptowanie wyborów dziecka pozwala zbliżyć się do niego, wesprzeć jego rozwój i w towarzyszyć mu w drodze do realizacji istotnych dla niego potrzeb. Podejmując różne decyzje, np. dotyczące wyboru określonego rodzaju zabaw, chęć samodzielnego wykonywania podstawowych czynności czy też dokonywania prostych wyborów dotyczących np. tego, którą koszulkę chce dziś założyć, nie są próbą zrobienia rodzicowi na złość czy pokazania „kto tu rządzi” – to sposób na dążenie do samodzielności. Właśnie na zrozumieniu tego, że dziecko chce być samodzielne i samo, instynktownie wybiera to, co w danej fazie rozwoju jest dla niego najlepsze, polega bezwarunkowa akceptacja dziecka.
Podporządkowanie się dziecku? Absolutnie nie!
Mylne interpretowanie bezwarunkowej akceptacji jako swego rodzaju podporządkowania się dziecku sprawia, że rodzice trochę się przed tym wzbraniają. Z jeden strony nie ma się czemu dziwić, bo przecież nasze mamy i babcie nieustannie powtarzają, że dziecko musi znać swoje miejsce, nie można na wszystko mu pozwalać i dawać czego dusza zapragnie, bo to doprowadzi do tego, że „wejdzie nam na głowę”. Oczywiście te spostrzeżenia są słuszne i nie można zaprzeczyć , że stawianie dziecku granic jest istotne. Jednak w bezwarunkowej akceptacji nie chodzi o to, by podporządkować się dziecku, lecz stać się dla niego przewodnikiem i pozwolić mu na doświadczanie.
Strach przed utratą kontroli
Spora część rodziców całą swoją energię skupia na tym, żeby przezwyciężyć opór dziecka i sprawić, by robiło to, co w ich ocenie robić powinno. Warto jednak zastanowić się czy w danej sytuacji odmowa dziecka rzeczywiście jest czymś, co nam zagraża? Czy klocki rozrzucone na dywanie nie mogą poczekać jeszcze kilku minut? Odmowy dziecka nie należy traktować jako zagrożenia terrorystycznego. Warto natomiast podjąć próbę znalezienia strategii, która pomoże rozwiązać konflikt, a która nie zrywa kontaktu i nie wysyła dziecku informacji „jesteś w porządku, ale tylko wtedy, kiedy zrobisz to, o co proszę”.
To dobry moment, by zadać sobie pytanie – czy na pewno chcę, żeby moje dziecko było posłuszne i wykonywało wszystkie polecenia? Część rodziców z pewnością na to pytanie odpowie twierdząco. Jednak teraz trzeba postawić drugie pytanie – a czy chcesz, by Twoje dziecko bezrefleksyjnie słuchało innych i realizowało ich życzenia? Z dużym prawdopodobieństwem odpowiedź na to pytanie będzie przecząca. Warto zastanowić się jeszcze nad jedna kwestią – Czy chcesz, żeby Twoje dziecko współpracowało z Tobą dlatego, że wspólnie spędzony czas sprawia mu radość, rozumie to, co robicie i dlaczego to robicie czy wykonywało polecenia ze strachu? Oczywistym jest, że większość rodziców chce współpracy dziecka, która nie jest wymuszona i podyktowana strachem. Nie warto zatem na siłę trenować dzieci , by były posłuszne i grzeczne (cokolwiek to znaczy). To istotne dla relacji rodzic-dziecko, ale może też znacząco wpłynąć na poczucie własnej wartości u dziecka, a w dalszej perspektywie również na relacje z innymi.
Z jednej strony rodzice deklarują, że chcą wychować dzieci na szczęśliwych i niezależnych ludzi, którzy będą nie tylko samodzielni i wrażliwi na innych, ale również kreatywni. Z drugiej jednak, z łatwością można zaobserwować u nich działania służące sprawowaniu kontroli nad dziećmi i dążeniu do tego, by jednak zrobiły dokładnie to, co dorośli uważają za słuszne. Tak już jest, że my-dorośli w pewnym sensie lubimy kontrolę, a myśl o jej utracie trochę nas przeraża.
Akceptuję cię, więc dostaniesz to czego potrzebujesz
Wielu rodzicom wydaje się, że bezwarunkowo akceptując dziecko powinni dawać mu zawsze i wszędzie dokładnie to, czego młody człowiek akurat zapragnie. Nic bardziej mylnego. Tak naprawdę jest wręcz odwrotnie, ponieważ dziecko rozumiane, otoczone empatią i bliskością otrzymuje ni mniej, ni więcej to, co do rozwoju jest mu potrzebne. W tej całej bliskości i akceptowaniu chodzi o to, by pomóc dziecku zrozumieć różne kwestie, a przede wszystkim towarzyszące mu wtedy emocje i to, co się z nim dzieje, gdy je odczuwa. Dlaczego to takie ważne? Przede wszystkim dlatego, że dziecko dopiero uczy się nazywania emocji i panowania nad nimi.
Zaopiekowanie się dzieckiem w sytuacji, gdy towarzyszą mu emocje i okazanie mu wsparcia nie jest tożsame z podsunięciem dziecku drabiny, po której będzie mogło wejść rodzicowi na głowę. Zrozumienie i bliskość, gdy dziecko jest „w emocjach” nie oznacza, że trzeba godzić się na wszystko, czego dziecko zapragnie, lecz będzie najlepszym dowodem na to, że rodzic pragnie, by jego dziecko wyrosło na świadomego człowieka, który będzie potrafił komunikować swoje emocje i nad nimi panować, a także budować konstruktywne relacje z innymi.
Rodzic bezwarunkowo akceptujący wcale nie daje dziecku „wolnej ręki”
Nie pozostawia też dziecka samemu sobie w sytuacji, gdy grozi mu niebezpieczeństwo. Ta cała akceptacja polega na tym, by pozwolić dziecku doświadczać tego, na co rzeczywiście jest gotowe. Zatem, odmawianie dziecku, nawet akceptowanemu bezwarunkowo, jest nie tylko w porządku, ale przede wszystkim jest bardzo ważne i potrzebne, nawet wtedy, kiedy wiąże się z wybuchem złości.
Czy dziecku akceptowanemu bezwarunkowo można naruszać granice, być nieuprzejmym i narażać innych na niebezpieczeństwo?
Oczywiście, że nie. Bezwarunkowa akceptacja nie oznacza, że dziecko może być nieżyczliwe i obojętne na potrzeby i granice innych. Powinna ona natomiast oznaczać starania w rozumieniu zachowania dziecka wobec innych i pomoc w poradzeniu sobie z towarzyszącymi mu emocjami i zrozumieniu, co tak właściwie się wydarzyło.
Dzieci zasługują na to, by być kochane już za sam fakt, że są. Rodzicielska miłość to coś, co dziecko powinno dostawać bez względu na wszystko, a nie zależeć od tego czy dziecko spełnia oczekiwania i jak się zachowuje. Akceptacji dziecka i miłości nie należy obwarowywać warunkami. Dzieci należy kochać, tak po prostu.